Piękny widok wieczornego jeziora niedaleko lasu i miękka trawa, to wszystko czego można by było sobie zamarzyć po wyczerpującej wędrówce. Lecz! Nawet jeśli mieszkanka jeziora przywita Was z otwartymi ramionami, pamiętajcie, że niebezpiecznie jest zasypiać przy rusałkach...
Wieczorny wiatr
sprowadził na skraj zielonej kniei
Nad brzeg jeziora z baśni,
zmęczonych marzycieli
Na liściu nenufaru, ku
wielkiej ich radości
Wpłynęła rusałeczka
witając ciepło gości
Z magiczną trzciną w
rączce wskazała miękką trawę
Gdzie będą mogli spocząć
i znaleźć pyszną strawę
Okryła mglistą kołdrą znużonych
marzycieli,
Zagrała im na lutni, a
oni wnet posnęli…
Wtem rusałeczka chytra
wykradła pył grążelom
I żółć z pożółkłych
prętów sypnęła marzycielom
Na śpiące brwi i rzęsy,
spokojny kraniec nosa,
I był też pył na brodzie,
powiekach oraz włosach!
Swej trzciny cieńszym
końcem, wpierw zatopionym w mule,
Zrobiła wszystkim wąsy,
pobazgrała koszule,
Wymalowała szlaczki na
każdej śpiącej dłoni
I śmiejąc się zniknęła w jeziora
nocnej toni…
Poranek zbudził gości i
zalał blaskiem wodę,
By w tafli mogli spojrzeć
na swoją żółtą brodę
Zerknąwszy w mokre lustro
ujrzeli wąsy z mułu
Zdziwieni że rusałce to
przyszło bez skrupułów!



